sobota, 19 października 2013

Rozdział 4 : Przestaje być bezpieczny ...





Minął miesiąc. Hogwart był przesiąknięty uczniami. Zaczynało się robić zimno. Liście opadały, co wieczór padał deszcz. Dnie były krótkie, przepełnione nauką. Uczniowie zapomnieli już o wakacjach, ale czekali na następne. Zaczęła się już normalna nauka. Nauczyciele się zmienili, gdy nie ma już zła w świecie magii, zacieśniali nauki. Wierzba bijąca niestety zabiła kolejnego pierwszaka. Stało to się 2 tygodnie temu. Szkoła powoli kończyła żałobę. Caroline ostatnio przeskrobała sobie u Walerii Stock (nowa nauczycielka eliksirów) i musiała jeszcze przez dwa miesiące, przychodzić do niej po lekcjach i pomagać w robieniu zapasów dla skrzydła szpitalnego. W sumie nie było tak źle, lubiła tworzyć eliksiry, ale głównym powodem jej chęci do tej kary była osoba , która musiała jej pomagać Jim Zabini. Przez ostatni miesiąc zbliżyli się do siebie, Jim dalej ukrywał miłość do niej, bał się odtrącenia. Bał się że po jego wyznaniu będzie go unikać. Caroline zaczynała widzieć Jima nie jako przyjaciela, tylko jak bardzo przystojnego młodego mężczyznę, którego darzyła zaufaniem. Młoda ślizgonka dała sobie już spokój swatać Lily i Piusa. Lily była od 3 tygodni bardzo szczęśliwa, ponieważ w jej życiu niespodziewanie pojawił się Liam, który zakochał się w niej od razu. Pius stał się bardziej podobny do ojca, obwiniał o to Lily. Można powiedzieć że się teraz nienawidzą. ale z powodu że oby dwoje mają poczucie humoru, nie widać tego. 
- Potter ! Możesz ruszyć swój zgrabny tyłek i przyjść tutaj !? - zawołał męski głos.
- O! Jednak przyznałeś że mam zgrabny tyłek ! Jeden - zero dla mnie, padalcu ! - wykrzyknęła dziewczyna.
- Widziałem zgrabniejsze !.
- No ! No ! Chyba macałeś zgrabniejsze! Erotomanie ! - z rozbawieniem krzyczała z pokoju.
- Ty ! Mnie erotomanem !? Pożałujesz tego ! To idziesz czy nie ? - zapytał już nieźle wkurzony.
- Jestem w bieliźnie ! Nie mogę teraz ! - krzyknęła.
- Chodź tak ! To wtedy ocenię twój tyłek ! - krzyknął rozbawiony.
- Malfoy ?! Czy my przypadkiem nie jesteśmy wrogami ? - zapytała z rozbawieniem.
- I to śmiertelnymi Potter ! - śmiał się. Nagle weszła, szczupła dziewczyna, odziana tylko w fioletowo- czarny stanik i majtki tego samego koloru. Chociaż że Malfoy "nienawidził" Lily, musiał przyznać że ma niezłe warunki. Płaski brzuch, chude nogi. Gdzie nie gdzie kobiece kształty, w szczególności piersi. Na jej chude i zgrabne kształty, te były dość duże, no ale bez przesady. Były po prostu idealne. " Człowieku ! O czym ty myślisz ! Przestań się patrzeć ! " - pomyślał po dość dłuższej chwili.
- No co chcesz !? - zapytała.
- Dobra jednak masz ten zgrabny tyłek - wyrwał nagle i po chwili ugryzł się w język.
-  Ha ! Wiedziałam ! Nie przyszłam tutaj spekulować o moim tyłku, co ? - powiedziała młoda ślicznotka.
- Tylko o tym ! - powiedział rozbawiony. Dziewczyna widząc sytuacje, obróciła się napięcie i poszła - Wracaj ! Potter zabierz te swoje książki ! Jak to wygląda !? - zapytał, wskazując na stos książek w salonie.
- A ! Rozumiem ! Dzisiaj śpię u Caroline, to ty korzystasz !? Seksoholik znów żeruję na biednych dziewczynach ? - zapytała z z rozbawieniem.
- Jesteś okropna, Potter ! - powiedział udając obrażonego. Dziewczyna wzięła swoje książki i odpowiedziała:
- Wiem ! - już jej nie było. W sumie układ "Wrodzy śmiertelni" pasował im idealnie. Mówienie po nazwisku, denerwowanie, rozmowy o tyłku. To co ślizgoni lubią najbardziej. 

**

- Hej kochanie ! - podbiegł do dziewczyny i po chwili zasmakował jej ust. Witali się tak codziennie. Było im dobrze razem. Pasowali do siebie. Nie przepadali za przepychem, dlatego popołudnia spędzali na dworze, lub w pokoju życzeń. Trzeba przyznać że naprawdę się kochali. Nie rozstawali się na krok. Uwielbiała kiedy ją rozbawiał żartami, kiedy bili się na poduszki, kiedy patrzyli się razem w gwiazdy. Nie potrzebowali niczego więcej kiedy byli koło siebie.
- Hej - powiedziała przez pocałunki. 
- Co dzisiaj robimy ? - zapytał młodzieniec.
- Nie zastanawiałam się nad tym ... hmm ... a może pójdziemy do pokoju życzeń ?
- I to mi się podoba, ale nie teraz. Muszę się z kimś spotkać - powiedział nie przejęty.
- A z kim ? - zapytała z uśmiechem.
- A z twoim bratem - nie chciał mieć przed nią żadnych tajemnic.
- To widzimy się o 18-stej- zapytała.
- Jasne ! - odpowiedział szybko po czum pocałował ją w czoło i odszedł. Postanowiła przejść się po szkole. Szła, myśląc o tym że wszystko się zaczyna układać. Jest przy niej Liam, ma (nie) śmiertelnego wroga Malfoya. Przyjaciół, a mianowicie Caroline i Jima. Na lekcjach radziła sobie świetnie. Była bardzo mądra i inteligentna. Idąc korytarzem usłyszała cichy płacz. Nie widziała nikogo, po obejrzeniu się na wszystkie strony zobaczyła blond włosy. Dziewczyna siedziała skulona pod filarem. 
- Dlaczego płaczesz ? - zapytała i usiadła obok dziewczyny. Młoda dziewczyna odsłoniła twarz, była bardzo zapłakana. 
- Nie lituj się nad mną ! - powiedziała.
- Uspokój się ! - wykrzyczała widząc ogólne rozdarcie dziewczyny. - Powiesz mi co się stało ?
- On ... on ... próbował ... - zaczęła głośniej płakać.
- Już, już - powiedziała z troską w głosie. - Kto to był ?
- Nazywał się Max Peyne - powiedziała.
- Potem zajmę się tym dupkiem, na razie pójdziesz ze mną, jesteś za bardzo roztrzęsiona aby gdziekolwiek iść samemu - powiedziała.
- Jak się nazywasz ? - zapytała blondynka.
- Lily , a ty ?
- Lena. 
-W takim razie Leno, zapraszam cię do mojego dormitorium - powiedziała z uśmiechem. Lena nie odpowiedziała, po prostu wstała i poszła za Lily. Wystarczyło kilka korytarzy aby Lena domyśliła się do jakiego domu należy Lily. Slytherin. Weszły do salonu. Pius, siedzący w salonie od razu zobaczył drobną blondynkę o jasno niebieskich oczach. Była bardzo ładna.
- A kto to ? - zapytał Lily z obojętnością.
- To mój gość i spędzi dziś tutaj noc ! Malfoy ! Masz zakaz zbliżania się ! - powiedziała a potem pokazała język blondynowi.
- Spadaj Potter ! - odpowiedział z uśmiechem. - Jak cię zwą ? - tym razem zwrócił się do blondynki.
- Lena. 
- Malfoy, Scorpius Malfoy - odpowiedział z uśmiechem.
- Panie 007 , odbiór ! - zaśmiała się Lily.
- Tak właśnie, oto mi chodziło - odpowiedział z uśmiechem. - A mogę znać powód dlaczego Lena ma dzisiaj spędzić ze mną noc - uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie z tobą, a w moim pokoju ! - powiedziała.
- No dobra, dobra. Chcę czytać, udajcie się do jaskini Lily - powiedział z uśmiechem.
- Jaskini ? - zapytała z uśmiechem.
-Właśnie tak- odpowiedział z obojętnie.

**

-Kochana, tutaj masz ręczniki, po lewej jest łazienka, jak chcesz płynu do kąpieli to musisz otworzyć białą szafkę koło wanny - mówiła.
- Dziękuje za wszystko - powiedziała już ze spokojem. - Idziesz gdzieś dzisiaj ?
- Tak, muszę się spotkać z chłopakiem, a potem idę do przyjaciółki i będę u niej spać - powiedziała z lekkim uśmiechem, Lena nagle zbladła. - Co się stało ?
- No bo ... Bo ja się boje ... on mnie znajdzie ... - powiedziała ze łzami w oczach.
- Nie bój się, Pius raczej dzisiaj nigdzie nie wychodzi... On cię popilnuje - powiedziała z troską. Dziewczyna nie odpowiedziała. Poszła w stronę łazienki. Lily korzystając z nieobecności dziewczyny, udała się do Piusa.
- Piusie, wychodzisz gdzieś dzisiaj ? - zapytała.
- Nie, dzisiaj ognista, dobra książka i ja mamy zgrupowanie - odpowiedział z uśmiechem.
- To bardzo dobrze ! Dopilnujesz by Lenie nic się nie stało - powiedziała.
- Ja!? Niby dlaczego ? - zapytał oburzony.
- Bo Lena się boi, że jej były chłopak coś jej zrobił ... Już próbował, ale mu się nie udało- powiedziała ze smutkiem. Scorp (kolejny skrót tego dziwnego imienia :) ) spoważniał, nie był taki głupi żeby się nie domyśleć. Niby bezpieczna szkoła... Powinni to już zamknąć, w Hogwadzie nie jest już bezpiecznie, aż roi się od niewyżytych popaprańców. 
- Dopilnuje że włos z jej głowy nie spadnie.
-Dziękuje - rzuciła krótko. Wróciła do pokoju, pożegnała się w Leną i poszła w swoją stronę. Lena nie wiedziała co ma robić więc postanowiła poczytać, znalezioną na biurku Lily książkę. Tak minęły jej prawie 2 godziny. Nie chciało się już jej czytać, więc postanowiła że uda się do salonu.
- Potrzebujesz czegoś ? - zapytał blondyn gdy zobaczył dziewczynę.
- Nie, dziękuję za troskę - odpowiedziała.
- Co się dzisiaj stało ? - zapytał z przesadzoną troską w głosie. Gdy Lena zobaczyła jego zatroskane oczy usiadła koło niego i zaczęła opowiadać. Otworzyła się przed nim. Pius przejął się sprawą, ale zabicie Max'a postanowił odłożyć na później. Przytulił Lenę i zmienili temat rozmawiało im się dobrze. Pius nie mógł nie otworzyć ognistej. Lena też skorzystała. Śmiali się, rozmawiali, nawet tańczyli, było po prostu świetnie.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, przepraszam że przychodzę po czasie, ale mam małe problemy
i po prostu nie mam siły pisać. Rozdział napisałam w 30 minut. 
Sądzę że jest nieźle. 
Dziękuje za wszystkie komentarze :)
I komentujcie dalej :)
~LethaDark.

czwartek, 10 października 2013

Rozdział 3: Spontaniczny pocałunek...




-Dlaczego to zrobiłeś !? Przestań ! On ci nic nie zrobił ! - krzyczała przez łzy.
- Nic !? On zabrał mi dziewczynę ! Zerwałaś ze mną dla niego ! - krzyczał.
-Ale ja z tobą nie zerwałam! Ja do niego nic nie czuję ! Proszę przestań ! Zabijesz go ! - krzyczała. Bała się że Adam będzie zdolny zabić Skorpiona. Nie wybaczyłaby sobie tego.
- Nie przestanę ! Zabiję go będzie spokój ! Avada...
- Drętwota ! - krzyknęła zaklęcie. Adam padł na ziemię bez różdżki w ręku.
-I mówisz że nie zabrał mi dziewczyny !? Rzuciłaś zaklęcie na MNIE ! Jak mogłaś!? Pożałujesz tego!- krzyczał. Pius był już nieprzytomny. Lily po rzuceniu zaklęcia rzuciła się za nim. Położyła sobie jego głowę na kolanach i szeptała jakieś zaklęcia.
- Musimy go zanieść do skrzydła szpitalnego ! - wyrwała.
-Ja nic nie muszę ! A ty chodź ! Idziemy bo może ktoś nas widział - powiedział.
- Jak nie chcesz mi pomóc to wynoś się ! Bo zaraz ja na ciebie rzucę Avadę! - krzyczała.
- Jesteś tchórzem, nie zrobisz tego! Idę, nie mogę już na ciebie patrzeć - odpowiedział. Lily nic nie odpowiedziała. Już go nie było. "Boże, jak zaraz ktoś nie przyjdzie to będzie słabo ! Poco ja go brałam na ten spacer ! Idiotka ze mnie ! On mi tego nie wybaczy ! ".
- Pomocy ! -krzyczała. Nagle zauważyła jakąś znajomą twarz. Ucieszyła się wiedziała kto to jest, że na pewno nie ma złych zamiarów, że Pius jest już bezpieczny. - Albus ! Albus ! Szybciej bracie ! - krzyczała.
- Co się stało Piusowi !? - zapytał zdziwiony.
- Ktoś potraktował go Crucio ... - odpowiedziała z opanowaniem. Zaraz po tym Albus wiąz chłopaka przez ramię i wszyscy pędzili do skrzydła szpitalnego.
- Kto to był ? - zapytał 
-Nie wiem, nie znałam go  - skłamała. Po kilku minutach dotarli do skrzydła. Starsza pielęgniarka od razu wyszła przestraszona.
- Pani Pomfrey ! Dostał potężnym Crucio ! - zaczął Albus. 
- Już ! Połóżcie go na łóżku ! I wyjdźcie! Ja się nim zajmę ! - powiedziała. Wyszli bez słowa.

**

Chwilę później Lily z wyrzutami sumienia dotarła do dormitorium. Sądziła że to przez nią Adam o mały włos nie zabił Piusa. Musiała coś zrobić. Miała pewien pomysł. W końcu Scorpiusowi nie mogło się już nic stać, a zwłaszcza przez nią. Źle że cokolwiek próbowali zrobić aby zbliżyć się do siebie. To musiało się skończyć. Ten psychol Adam nie mógł już mu nic zrobić. Była na niego zła ale nie chciała go wydawać. Była głupia ale on był jej chłopakiem. A może już nie ? Sama nie wiedziała co myśleć.  Chciała teraz, wziąć długą kąpiel. Tak też zrobiła. Poszła do łazienki, nalała wody dolała cytrynowego płynu do kąpieli i już po chwili była w wodzie. Jeszcze raz przeanalizowała sytuację i podjęła decyzje. Nie wiedziała czy słuszną, ale nie miała innego wyjścia. Potem Lily poszła do salonu Slytherinu. 
- Hej, Lily ! Widziałaś może Piusa? Muszę mu coś powiedzieć ! - radośnie krzyczał Jim.
- Scorpius jest w skrzydle szpitalnym - odpowiedziała z rezygnacją, łzy zaczęły napływać jej do oczu.
- Co się stało !? - zapytała z przerażeniem blondynka.
- Ktoś potraktował go Crucio - łzy chciały już wypłynąć. Wszyscy byli w szoku. Nie mogli uwierzyć że coś się stało. Jeszcze przed chwilą Caroline była mega podniecona faktem że Lily i Pius idą razem na spacer. Co to ma być!? Życie płata figle. Czasem bardzo bolesne. Lily przesiąknęła już kłamstwem. Sama sobie wmawiała że nie wie kto to zrobił. Nie chciała aby Adama wyrzucili ze szkoły. Wiadome przecież było to że Malfoy'wie  nie puścili by tego płazem. Ojcem Skorpiona jest Dracon Malfoy … Miał władzę absolutną … Był Magistrem Magii, z takim odznaczeniem mógł zrobić wszystko, a jego syn leży teraz w szpitalu... Pewno już o tym wie. Może nawet … Tutaj przybyć ! To byłby wyrok na Adama. Więc Lily musiała siedzieć cicho jak myszka. Teraz pozostaje pytanie: Czy Pius coś pamięta ?! Okaże się.

**



Chciała dobrze. Minęło 2 dni. Pius się już obudził, ale jeszcze musiał być w skrzydle szpitalnym. Lily musiała go odwiedzić, musiała mu to powiedzieć.
- O! Lily ! - krzyknął z radością.
- Hej Skorpionie ... - odrzekła - Chcę cię bardzo przeprosić za to co się stało, to moja wina ... - mówiła ze spokojem.
- Jak twoja !? Przecież nie widzieliśmy sprawcy - odrzekł. Czyli on nic nie wiedział ! - Inaczej będzie jak ty coś widziałaś ... - dopowiedział. - Mogłem zginąć ...
-Ahh , to był Adam ... - odpowiedziała ze strachem w oczach. Miała siedzieć cicho jak myszka, ale coś ją popchnęło do tego czynu. - Dlatego nie możemy się widywać, ze sobą rozmawiać - mówiła szybko. Łzy mimowolnie popłynęły.
- Nic mi się nie stanie - odpowiedział. Zdziwiła go reakcja Lily na tą całą sprawę. On sobie poradzi z Adamem. Potrafi rozwiązywać konflikty...
- Nie! Nie pozwolę na to żeby twój ojciec tyran, coś zrobił , mi i Adamowi - odpowiedziała, już po chwili poczuła złość w oczach Piusa. Rozumiał że jego ojciec robił złe rzeczy, ale by go tak od razu od tyrana przezywać ?!
- Twój ojczulek wybraniec, pan wielki honor, a tak naprawdę zdradza na prawo i lewo ! - wkurzył się.
- Przepraszam ! Ale nie waż tak nazywać mojego ojca. - jej zdenerwowanie też podskoczyło. 
- Ty nazwałaś mojego ojca tyranem ! Myślisz że bym sobie bez niego nie poradził !? Mi ojciec nie załatwiał prywatnego, dormitorium ! To że masz na nazwisko Potter nie znaczy że jesteś pępkiem świata ! - wykrzyczał. Zrobiło jej się przykro. Nie przez to że Malfoy ją poniżył, tylko dlatego że wiedziała co Piusowi leży na sercu. Jego ojciec był zły, teraz nie ma już czarnego pana i zła się już nikt nie bał, więc każdy tępił ród Malfoy. Dormitorium wygrał w konkursie na wymyślenie własnego zaklęcia. Ojciec mu nie pomagał, w sumie Scorpius tego nie chciał. Wprawdzie cieszył sie trochę z nazwiska Malfoy, ale nie takiego sprzed lat, takiego teraz
- Piusie, przepraszam - odpowiedziała ze łzami w oczach. Przybliżyła się do niego. Chciała go w tym momencie przytulić. 
- Wyjdź ! - odpowiedział, po czym przewrócił się na drugi bok. Wyszła bez słowa. Była trochę zła na niego że tak zareagował ... Najpierw jest jej przykro, potem jest zła ... Nastolatki mają wahania nastrojów. 

**

Ze łzami, poszła nie błonie. Płakała. Miała mieszane uczucia do tej sytuacji. Źle zrobiła że nie zamknęła się w odpowiednim momencie. Za często słowa wymykały jej się niespodziewanie. "Może lepiej by było gdy obcięłabym sobie język " mino płaczu humor jej nie opuszczał. I nagle runął jej most ... Po co ona to zrobiła ?! Jaka była głupia !
- Dlaczego płaczesz ?! - przestraszył ją męski, ale zarazem delikatny głos.
- Co cię to obchodzi ?- zapytała obojętnością.
- Chcę ci pomóc, ale nie pomogę ci dopóki mi nie powiesz co się stało - mówił ze spokojem. Nic nie odpowiedziała. Chłopak usiadł koło niej. Siedzieli jakąś godzinę. W ciszy, w spokoju. Lily czuła się bezpieczna w obecności nie znajomego, bo w końcu nie każdy facet przejął się płacząca dziewczyną. No może większość, ale żaden nie podszedłby do niej i nie dotrzymał towarzystwa. 
- Dlaczego to robisz? - zapytała ze spokojem w głosie.
- Jestem Liam - wyrwał nagle z uśmiechem, na dość ładnej twarzy.
- Lily - z grzeczności uśmiechnęła się. - To dlaczego to robisz ? - ciągnęła dalej.
- Chcę Ci pomóc, nie przeszedłbym obojętnie - odpowiedział.
- Dziękuje że jesteś - coraz częściej wypowiadała do zdanie. - nie widziałam cię wcześniej ! Do którego domu należysz ? - zapytała z serdecznym uśmiechem na twarzy. 
- Jestem z Gryffindoru - uśmiechnął się. - A ty ?
- Slytherin - odpowiedziała.
- To fajnie - odpowiedział - Cieszysz się że tam trafiłaś ? 
- Szczerze ? 
- No tak ! 
- To jasne ! - odpowiedziała z uśmiechem - W ślizgonach jest super ! Jak ich bliżej poznasz to nawet polubisz - odpowiedziała.
- To super ! - odpowiedział - W sumie to w Gryffie też nie jest źle. 
- Zimno się zrobiło... powiedziała z obojętnością.
- Chodź, idziemy do zamku ! - powiedział z troską w głosie. Liam był naprawdę fajny. Zabawny, opiekuńczy, a po głosie było słychać że jest inteligentny. Może to było światełko w tunelu, aby uwolnić się od Adama i zapomnieć o Piusie.
- To chodźmy !- odpowiedziała. Po kilku minutach byli już w zamku, dotarli do lochów. 
- To dobranoc - powiedział Liam.
- To dobranoc ! - odpowiedziała z uśmiechem - Dziękuje za wszystko !
- Nie ma za co - odpowiedział. Po czym Lily podeszła do niego i delikatnie pocałowała go w policzek. Jej usta były zimne, a zarazem delikatne. Były po prostu idealne! 
- Może jednak zostaniesz ? - zapytała przegryzając wargę. Ten objął ją w pasie, przyciągnął do siebie. 
- Teraz z pewnością ! - odpowiedział. Po czym złożył na jej ustach pocałunek.
- To dzieje się za szybko ! - odsunęła się od niego. 
- To chodź napijemy się ognistej ... Przepraszam, ja też przesadziłem. - powiedział ze smutkiem.
- Nic się nie stało ! To ja powinnam się odsunąć, mogłam to przerwać. - mówiła szybko - To napijemy się tej ognistej? - powiedziała jak gdyby nigdy nic.
- Jasne ! - odpowiedział po czym Lily wpuściła go do salonu.

~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Hej :) Na początku chciałabym serdecznie podziękować 
za wszystkie komentarze : 3
Rozdział trzeci ... Poznajemy nową postać :) 
Przepraszam za wszystkie błędy ...
Widzieliście już nową zakładkę :Bohaterzy: ? Klikajcie i piszcie
kto się wam podoba najbardziej :)
I przede wszystkim komentujcie ! 
Buziiaki <3 
~LethaDark.

czwartek, 3 października 2013

Rozdział 2 : Ciemność




- Tak wiem - odpowiedział rozbawiony - Chwila, co ci mówili ? - zapytał po chwili.
- Różne rzeczy - wyszczerzyła się .
- Ale jakie rzeczy ? - zapytał.
- Na pewno chcesz wiedzieć ? 
- No tak ! - krzyknął z rozbawieniem.
- No, że wszyscy arystokraci to dupki, zakochane w Lordzie, nie tolerują brudnej krwi, wyśmiewają, szydzą, krzywdzą - zaczęła mówić jeszcze szybciej.
- Wow ! Tyle komplementów w jednym zdaniu. Jakie to romantyczne. Lily bo się zarumienię - mówił rozbawiony.
- Widać że jesteś inny, mówili że ślizgoni nie potrafią mówić po imieniu, a tu taki wyjątek -- powiedziała.

- Z tym to się zgadzam, gdy nie muszę mówić po nazwisku, to tego nie robię - odpowiedział z małą obojętnością. Nie lubił mówić o swoim pochodzeniu, nie mógł uwierzyć z opowieści w to że jego ojciec był tak szkaradnie zły, a tym bardziej że walczył u boku Lorda. Robił wszystko aby ludzie nie widzieli w nim ojca, nie chciał być zły, krzywdzić ludzi i co najważniejsze ich zabijać. Mógł stwierdzić że jego ojciec się bardzo zmienił, ale jak mówiono "Nie chwal dnia przed zachodem słońca", nie chciał potem się zawieść, więc sądził że jego ojciec coś knuje, ale go to zupełnie nie obchodziło. Chciał bez większych problemów skończyć Hogwart, zamieszkać w Londynie i pracować w ministerstwie. Mieć żonę, dzieci. Żyć spokojnie.
- Padam z nóg - wyrwała się Lily.
- Jest wcześnie - odpowiedział ze zdziwieniem.
- Wiesz... Dzisiejszy dzień był bardzo męczący, pakowanie, wyjazd i jeszcze to co się stało przed chwilą- powiedziała ze spokojem w głosie.
- To dobranoc - odrzekł.
- Dobranoc.
- Lily ? - zapytał po chwili, gdy Lily szła do pokoju 
- Tak ?
- Jak nie chcesz abyśmy wylądowali razem w łóżku to zmień kierunek, bo ja nie zamierzam spać w cudzym łóżku - wyszczerzył się.
- Bardzo śmieszne Piusie ! No tak ! Przecież arystokraci śpią na swoich mięciutkich łóżeczkach, znalazły się królewny na ziarnku grochu- zareagowała podobnie.
- Dobranoc Lily.
- Dobranoc Skorpionie. - odrzekła. Po chwili znalazła się w swojej sypialni, wzięła czarną koszulę nocną, ręcznik i poszła do łazienki. Wzięła krótki prysznic, zmyła delikatny makijaż, umyła zęby i po chwili znalazła się już w swoim dość dużym łóżku. Nie minęło 20 minut spała już smacznie. Został jeszcze Scorpius, który uważał że godzina 22.00 jest za wczesną godziną na sen. Po dłuższym namyśle co może robić, wziął kawałek pergaminu i napisał : "Wpadaj, musimy uczcić nowy rok szkolny ~Kolega do picia, Scorpius " . Po czym przywiązał go do nogi swojej sowy Nox i kazał przekazać pewnej osobie.


**

Po dłuższej chwili czekania, zjawiła się, młoda ślizgonka, która niosła kilka butelek ognistej.
- Widzę że moja sugestia "Kolega do picia" zadziałała - powiedział.
- No a jak !? A poza tym, witam cię ty mój kolego do picia- powiedziała po czym serdecznie przytuliła swojego przyjaciela, a ten odwzajemnił. Jednak w chwili uścisku "kolegów do picia"
coś im przeszkodziło 
- No tak beze mnie !? - powiedział z miną szczeniaka.
- Jim ! Kochany ! Chodź tutaj ! - powiedziała Caroline, po czym przytuliła czarnoskórego gościa. 
- Hej Piusie - powiedział.
- Witaj Zabini - uśmiechnął się i podał dłoń koledze.
- A gdzie jest Lily, ona nie zna szkoły, zgubi się, czemu jej nie pilnowałeś ?! - wykrzyczała.
- Ale ona poszła spać - odpowiedział ze zdziwionym spojrzeniem.
- Ahh, to szkoda ... To co ? Pijemy !? - zapytała z szerokim uśmiechem.
-Pijemy ! - odpowiedzieli jednocześnie dwaj towarzysze.
Zaczęła się mała impreza. Zeszło już gdzieś tak 7 butelek ognistej, wszyscy byli już nieźle wstawieni. Po chwili Caroline zapragnęła porozmawiać z Piusem.
- Piusie i jak mieszkanie z Lily ? - zapytała.
- Dopiero mieszkam z nią 1 dzień - odpowiedział.
- No w sumie tak, proszę dbaj o nią, ona jest głupia i na pewno przebaczy temu dupkowi.
- A ty skąd wiesz co jej zrobił !? - zapytał z ciekawością.
- Byłam świadkiem, ale przyszłam już po tym całym zdarzeniu. Później wygarnęłam temu damskiemu bokserowi, ale nic sobie z tego nie zrobił.
- Ja już mu pokaże - odpowiedział ze złością.
- Lily ci się podoba ? - zapytała.
- Może i tak, ale nigdy jej tego nie powiem, ona nie jest mną zainteresowana - powiedział, 
dziewczyna nie odpowiedziała, poszła potańczyć z Jimem. Minęło kilka godzin, wszyscy już byli bardzo wstawieni i postanowili się rozejść do siebie. Młody Malfoy wziął prysznic po czym udał się do swego pokoju. Po chwili zasnął.

**

Kac i tylko kac przyszedł na myśl Piusowi. Cholernie bolała go głowa. Wygramolił się z łóżka i od razu sięgnął do szafeczki z eliksirami. Jest ! Eliksir na kaca. Wypił go szybciej niż odkręcił buteleczkę, nie minęło kilka minut był już w dobrej formie ubrał się i wyszedł do salonu, miał jeszcze jakieś dobre półtorej godziny do śniadania. Po 40 minutach usłyszał krzątanie w pokoju przeciwnym. To Lily, obudziła się, zaczęła się ubierać . Nałożyła na siebie jasno niebieskie rurki, białą bokserkę i bejsbolówkę z herbem Slytherinu, która była w paczce powitalnej owego domu. Wyszła z pokoju, zobaczyła przystojnego blondyna, który siedział i czytał jakąś książkę. Widok idealny, blond włosy, szaro niebieskie oczy i ten uśmiech ... Idealnie. Musiała przyznać że się jej podobał, ale nie zamierzała mu tego powiedzieć, ponieważ uważała że nie jest w jego typie. 
- Dzień dobry - powiedział z entuzjazmem.
- Dzień dobry, co czytasz ? - zapytała na dzień dobry.
- Jakąś mugolską książkę, poczekaj - odwrócił książkę - Przeciwieństwa się przyciągają.
- O czym to ? - zapytała zaciekawiona, po czym usiadła przy młodym arystokracie.
- Jakiś smętna książka o miłość - odpowiedział - Takie są najlepsze, można się pośmiać.
- To musisz mi ją kiedyś pożyczyć - uśmiechnęła się.
- Załatwione - odwzajemnij uśmiech - Teraz musimy już iść na śniadanie.
- No to chodzi - uśmiech nie schodził jej z twarzy.

**

-Kochanie, dobrze że jesteś, wczoraj była impreza w Gryffie a cię nie było - powiedział z cwanym uśmieszkiem brunet.
- Myślisz że ona o tym zapomni !? - wyrwała się blondynka, dochodząc do dwójki ślizgonów.
-Piusie, Caroline zajmiecie mi miejsca ? - zapytała z niechęcią w oczach. Odeszli bez słowa.
- To Malfoy nie Pius, kochanie ! Bo poczuję się zazdrosny - po czym powiedział i pocałował Lily w czoło.
- Czy ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz, myślisz że ja ci wybaczę to co zrobiłeś !?
- Och ! Uspokój się ! Ludzie na nas patrzą ! - odpowiedział
- A niech patrzą ! Proszę państwa ! Przedstawiam wam damskiego boksera, który mnie uderzył ! Ale nie będę płakać! Po takim tyranie nie będę ! Wracaj do swoich prymusów kochanieńki ! - wykrzyczała, po czym jak gdyby nigdy nic udała się do stołu ślizgonów.
- Witaj w ślizgonach ! - powiedział Jim, po czym przesunął się, aby młoda Potter mogła usiąść.
- Potter tutaj ?! Nie do wiary ! - powiedziała z szerokim uśmiechem siedząca obok Caroline. Wszyscy już jedli.
Gdy śniadanie się zakończyło wszyscy poszli sprawdzić swój plan lekcji. Dzień mijał było już po zajęciach.
-Piusie ! Proszę cię ! Nie mów że chcesz siedzieć w pokoju pół dnia - wykrzyczała Lily, widząc jak młodzieniec idzie do dormitorium.
- W takim razie co mam robić !? - zapytał w uśmiechem.
- Chodźmy na błonie ! - powiedziała z ekscytacją.
- No dobra - powiedział z obojętnością.
Młodzi dotarli na błonie usiedli na ławce i wdali się w rozmowę o szkole, domu rodzinnym, o rodzicach. Bawili się świetnie, nie zauważyli że była już 19.00. Opiekunowie zaczęli już wypraszać.
- Jeszcze chcę się ciebie coś spytać ... - wyrwała nagle Lily - Dlaczego ta wierzba jest tak solidnie ogrodzona ? 
- To wierzba bijąca, kiedyś nie była taka agresywna, ale teraz nikt nie może do niej podejść, bo skończy się tragedią. Już się skończyło. - odpowiedział z rezygnacją w głosie.
- Jak już się skończyło ?! - zapytała z przerażeniem w głosie.
- Młody, ciekawski ślizgon chciał zobaczyć ją z bliska, szkoda... Był na pierwszym roku. Było to 2 lata temu. Wierzba go udusiła - odpowiedział.
- Co !? Musiało być ciężko ... Może ona czegoś strzeże ? - zapytała.
- Nie wiem, może ... - odpowiedział 
- Kiedyś to sprawdzimy - odpowiedziała Lily.
- To jesteśmy umówieni - odpowiedział z uśmiechem.
Nagle zza pleców Skorpiona, wyszedł mężczyzna. Uniósł różdżkę i rzucił zaklęcie. Lily nie zdąrzyła zainterweniować. 
- NIE !! - krzyczała - Proszę przestań ! 
Za późno, była już ciemność, urywkami skrzydło szpitalne i ból nie do opisania. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~
Uu ! Drugi rozdział : 3 Mam nadzieję że się podobał 
trochę wiało nudą...
Za wszystkie błędy przepraszam, pisałam na szybko.
Wybaczycie mi chyba za końcówkę, albo zabijecie....
Następny rozdział za tydzień, a może szybciej.
Buziaczki ! :*
LethaDark.

piątek, 27 września 2013

Rozdział 1 : Dziękuję że jesteś.

 

- Ta Potter, znaczy się córka Pottera ?! - odpowiedział, w sumie zapytał . Już nie przystojny młodzieniec a stojący za rogiem Dracon. Był to już starszym panem, ale na swój wiek nawet dobrze się trzymał, jego włosy nieco posiwiały, cera jeszcze bardziej zbladła. Mimo swojego wieku był bardzo przystojny, wiadomo po kim Scorpius odziedziczył urodę.
- Tak, jestem Lily Potter, córka Harrego Pottera - odpowiedziała nie do Scorpiusa tylko do Draco.
- Zatem witam , Dracon, Dracon Malfoy - odpowiedział z wywyższeniem.
- Witam, ale możemy już skończyć ten cyrk, znaczy się tą dostojność ? Zaczyna mnie to krępować - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
-O! A zatem córka wybrańca nie jest taką szarą myszką jak wybraniec, już mi się podobasz - odpowiedział Draco z szelmowskim uśmiechem.
- Tato ! Możesz przestać !? Sprawdź czy nie ma cię gdzieś indziej ! Siarę mi robisz ! - szepnął do ucha ojcu.
- Dobrze, dobrze, już idę, rozumiem wy młodzi potrzebujecie "przestrzeni". Kiedy ja byłem młody...
- Nie tato ! Tylko nie te opowieści kiedy ja byłem młody! Mam tego serdecznie dość. - krzykną z rozbawieniem.
-Dobra, dobra już idę. To żegnaj synu, ucz się pilnie, i nie podrywaj pierwszej lepszej, jak przy sobie masz taką piękność - powiedział puszczając oczko do Lily, ta zarumieniła się momentalnie. Widząc tę sytuację Pius (zdrobnienie imienia Scorpius) spostrzegł że jego niewierny ojciec flirtuję z dziewczyną, która sama mu się podoba.
-Stop, stop! Tato chyba ci się roczniki pomyliły , idź już do swojej żony a mojej mamy, tworzymy taką szczęśliwą rodzinę - odpowiedział mając nadzieję że Lily zrozumie sugestię. Ojciec uścisną syna, ucałował Lily, co jeszcze bardziej  zdenerwowało młodzieńca, uśmiechną się i poszedł.
- Scorpiusie, tylko nie myśl że się zadłużyłam w twoim ojcu - odpowiedziała pokazując język.
-Nie tak oficjalnie jestem Pius, Skorpion, Przystojniak, Dobre ciacho... - mówiąc to uśmiechał się od ucha do ucha .
- Zapędziłeś się trochę Piusie - odpowiedziała.
- Lily wszędzie cię szukałam ! Nie możesz mi tak znikać - zawołała blond włosa piękność.
-Caroline ! Na śmierć o tobie zapomniałam , poznaj Scorpiusa Malfoy'a - odpowiedziała.
- Ale my się już znamy ! Nie chodzę do Hogwardu od wczoraj - uśmiechnęła się - A przy okazji cześć Piusie.
- No witaj, Caroline - odpowiedział bez większych problemów, lubił ją. Była niską, szaloną Ślizgonką, która lubiła się zabawić, ale nigdy jeszcze nie spojrzała na Skorpiona z chęcią przespania się z nim,on w sumie też nie miał do niej ciągotek, miał ją za przyjaciółkę. Dogadywali się świetnie, pili razem ognistą, balowali. Poza tym miał ją na oku jego kumpel młody Jim Zabini.
- Wy się znacie ? - zapytał nieco zdziwiony kontaktami młodych piękności.
- Tak przyjaźnimy się, prawie od dziecka, ale koniec pogaduszek trzeba wsiadać do pociągu, czeka nas długa podróż - uśmiechnęła się Caro.
- No to idziemy ! To do zobaczenia Piusie - uśmiechnęła się do arystokraty Lily.
- Na razie - odpowiedział puszczając jej oczko. Zarumienienie samo się pojawiło.

**

Wszyscy wsiedli do pociągu, żegnając się z rodzicami. Lily i Caroline znalazły wolny przedział i postanowiły że tam spędzą resztę swojej podróży. 
- Ha ! Wiedziałam że jak tylko się poznacie to między wami zaiskrzy ! - krzyczała podekscytowana Caro.
- Caro ! Przestań ! Jest miły, przystojny, zabawny, ale ... ale ja mam chłopaka ! No właśnie ! Nie widziałaś Adama !? Gdzie on jest, pewno gdzieś siedzi w pociągu, a niech się sam pofatyguje i mnie poszuka - wykrzyczała z rozbawieniem Lily .
- No tak, cudowny książę z bajki Adam, który tobą rządzi, a ty jesteś tylko jego dodatkiem do popularności - powiedziała oburzona dziewczyna.
- Caroline ! Prosiłam cię !? Prosiłam abyś tak nie mówiła ... Co on ci zrobił że go tak nienawidzisz ? Ej! Jeszcze wczoraj mówiłaś o nim dobrze ... Ty chcesz abym była z Piusem !? Przestań to nie moja liga ! - wykrzyczała.
- W sumie racja -wyszczerzyła się - moje marzenia o Lily i Scorpius Malfoy poszły w gruzy ! - nie przestawała się śmiać.
- Och przestań !
- Okej już przestaję- uśmiechnęła się.
- Fajnie że będziesz chodzić z nami do klasy, chociaż że jesteś rok młodsza ... - stwierdziła Caroline.
-No wiesz, trzeba byś tak niezmiernie inteligentnym jak ja aby zostać przeniesiony do innej klasy - wyszczerzyła się Lily.
-Ty i ta twoja skromność ! Wiesz... pasujesz do Malfoy'ów - pokazała jej język.
- Tak, tak ...- odpowiedziała wzrokiem bazyliszka.
-Ty gadałam dzisiaj z Rose, nie wiesz jak się wkurzyła jak się dowiedziała że zostałaś przeniesiona na wyższy poziom, powiedziała że to tylko dlatego że masz na nazwisko Potter... 
- A to jędza. już ja się z nią kiedyś rozprawie - wykrzyczała.
Podróż mijała, dwie piękności rozmawiały z różnymi osobami , Lily znalazła w końcu swojego chłopaka Gryfona. Przytulali się do siebie, całowali się . Caroline nie znosiła już ich i poszła do Piusa napić się ognistej.
W końcu ! Cel podróży. Hogward ! 

**

Wszyscy wysiedli z pociągu, wzięli swoje bagaże i ruszyli w stronę zamku. Dotarli, od razu poszli do wielkiej sali. Lily chcąc nie chcąc usiadła z Adamem, w sumie to on jej kazał to zrobić, nie lubiła go pod względem, nie lubiła go gdy się wywyższał i kazał jej coś robić, ale go kochała i nie mogła od niego ot tak po prostu odejść. Ten syndrom nazywa się głupia miłości, w przypadku Lily to pasuje idealnie.
Zaczęła się ceremonia przydziału do domów. W tym roku było dużo Gryfonów, a mało Ślizgonów.
Pojawił się pewien problem ... Dyrektorka zapomniała przedstawić i przedzielić do domu Lily. Po kolacji młoda dama udała się do dyrektorki. Ta trochę nakrzyczała na Lily że nie przypomniała się, ale widząc jej przykrość i wielką inteligencję postanowiła jej odpuścić.
- Panno Potter ! Z powodu że wszyscy już zostali przydzieleni. Może pani sama wybrać dom do którego chce pani należeć.
- Super ! Kochanie ! Wybierz Gyffindor ! i będzie po stresie ! - zawołał z fascynacją Adam.
- Nie wybierz Slytherin ! Jesteś rasową ślizgonką ! - wykrzyczała Caro.
Wybór był bardzo, ale to bardzo trudny . Gryffindor : był tam jej chłopak, była Rose, której nie cierpiała, nie znała nikogo. Slytherin: była tam jej przyjaciółka,  poznała Piusa, nie miała tam wrogów i podobno była rasową ślizgonką . Wybór między dwoma wrogimi domami ...
-Wybieram Slytherin ! - wykrzyczała z radością.
- A zatem dobrze panno Potter. Slytherin ! - odpowiedziała pani dyrektor 
- Tutaj jeszcze mój ojciec podarował mi wniosek o prywatne dormitorium.
- Dobrze, już sprawdzę ... - oznajmiła i zaczęła przeglądać mapy domów- Tak, jest dostępne dormitorium obok pana Malfoy'a. Tylko jest jeden haczyk, mają państwo wspólną łazienkę i salon. Przyjmuję pani warunki ?
- Tak przyjmuje - odpowiedziała.
- To żegnam ! - odpowiedziała dając dziewczynie karteczkę z hasłem.

** 

-Jak mogłaś zostać ślizgonką - krzyczał Adam.
- Kochanie o co co chodzi ?! - odpowiedziała.
- Nie, no ! O nic ! Miałaś wybrać mnie ! Nie tych zasranych ślizgonów.
-Daj spokój, przecież ja w Gryffie nikogo nie znam ... 
-Mnie znasz ! to ci wystarczy ! I jeszcze będziesz koło tego dupka Malfoy'a ! - wykrzyczał jej w twarz.
- On nie jest dupkiem, mów za siebie - nie ! Te słowa nie miały paść ! On je usłyszał .... Co ją w ogóle podkusiło na bronienie Malfoy'a. Co !? Stało się ! Jego twarda, zimna ręka wylądowała na jej twarzy .
- Przesadziłeś ty podły chamie ! - krzyczała . Cios się powtórzył .
- Jeszcze raz tak do mnie powiesz to pogadamy inaczej ! - warknął. Ta uciekła, płakała, nie wiedziała gdzie ma pójść, pobiegła do salonu wspólnego z Piusem. Płakała przed rozpalonym kominkiem. Nie wiedziała dlaczego w ogóle tak do niego powiedziała... Czyżby Scorpius zagościł w jej głowie ? Nie ! Ona miała chłopaka ... Musiała być wierna, ale jak ma być wierna po czymś takim ...Popłakała się jeszcze mocniej.
Do pokoju nic nie spodziewając się wszedł Skorpion. Od razu zobaczył płaczącą na sofie Lily. Dopiero teraz zobaczył że pod powłoką twardej, niegrzecznej dziewczyny, kryję się dziewczyna, której nie można skrzywdzić ...
- Boże! Lily co się stało !? - zapytał z przerażeniem
- Adam ... - powiedziała przez łzy.
-Jaki Adam ? - mówiąc to usiadł koło niej i przytulił ją. Dziewczynie od razu zrobiło się lepiej . Czuła się bezpieczna . To uczucie było niespodziewane i szybkie, nie mogła uwierzyć że po niecałym dniu znajomości może się narodzić większe uczucie niż zauroczenie.
- Mój chłopak, Adam Donavan - mówiła już bardziej opanowanie, ale jeszcze przez łzy.
- Co się stało !?
-On mnie uderzył ! - wykrzyczała.
- Zabiję go ! - warknął - Ale jeszcze przy tobie posiedzę - uśmiechnął pod nosem.
- Dziękuje że jesteś - odpowiedziała bez namysłu.
- Nie ma za co, a tak w ogóle to co ty tutaj robisz? - odpowiedział z ciepłym uśmiechem.
- Mieszkam- również się uśmiechnęła.
-To zapowiada się ciekawy rok, a nawet dwa- uśmiechnął się ponownie. W duchu czuł radość, że będzie blisko tak pięknej i kruchej osóbki. Czuł się za nią odpowiedzialny, musiał ją chronić ... Nie wiedział skąd pojawiło się takie uczucie ... Może to ta dziewczyna ?
- Wiesz... z tych wszystkich opowiadań ojca i matki, wychodzi to że zupełnie innym Malfoy'em - uśmiechnęła się.
- Tak wiem - odpowiedział rozbawiony.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jest ! Pierwszy rozdział ! Mam nadzieję że się podobał : 3
Proszę o komentarze ! One dodają weny i pewności że ktoś to czyta : D
W piątek albo wcześniej nowy rozdział : P
Komentujcie : 3
Buziaki :** 
LethaDark

wtorek, 24 września 2013

Prolog.


- Kochanie ! Wyglądasz świetnie w tej sukience, ale trochę nam  się śpieszy. Musimy wziąć twoje rzeczy,
zawieźć cię na stację i na peron 9 i 3/4, to twój pierwszy rok w Hogwardzie, pierwszy ! Wiem chodziłaś do innej szkoły magii, ale to Hogward ! Twój brat cię oprowadzi ! 
- Mamo, mamo, mamo ! Spokojnie, mam 17 lat ! Przede mną jeszcze 3 lata ciężkiej nauki, poradzę sobie.
- Dziwne że w Hogwardzie wydłużyli wiek nauki aż do 20 roku życia - powiedziała zdziwiona Ginny.
- Ja się tam na tym nie znam - odpowiedziała z obojętnością - Mamo ! A tata nie miał mnie zawieźć ?
- Tak, miał i ma, tylko postanowiłam jechać  z wami - uśmiechnęła się rudowłosa.
- Wow ! Ty i tata w jednym miejscu ! To będzie epickie - odpowiedziała pokazując szereg śnieżnobiałych zębów Lily.
- Kochana przestań ! To że się rozwiedliśmy nie znaczy że jesteśmy wrogami - powiedziała z lekkim zażenowaniem.
- No tak...- odpowiedziała ze smutkiem. Przypomniała co się działo jakieś pół roku temu. Ten ból ... Gdy chcąc zrobić tacie niespodziankę i przyjść do Ministerstwa ... Kiedy weszła do jego gabinetu ... Kiedy zobaczyła go z sekretarką ! Była to niejaka Amy Roger, kiedy to zobaczyła nie uciekła, tylko podbiegła do tej zołzy i zaczęła ją bić, krzyczeć i przeraźliwie płakać. Zarzucając ojcu zdradę, a on jeszcze po swojej własnej "wpadce" powiedział do Lily że zachowuje się skandalicznie i że to zachowanie nie jest godne zachowania członka rodziny Potter. Harry uważał że zdrada to nic strasznego. Lily wybiegła i poszła do matki ... Opowiedziała wszystko nic nieświadomej Gin. Ta zdenerwowana całą to sytuacją po kilku tygodniach wniosła o rozwód. Dlatego właśnie Lily nie chodziła wcześniej do Hogwardu . Dopiero po namowach ojca postanowiła wraz z matką że od tego właśnie roku uczęszczać będzie do Hogwardu . Nie chciała wybaczyć tego ojcu, ale musiała, to jej ojciec i koniec . 
- Tata już jest, pożegnaj się ze wszystkim i chodź ! - krzyknęła mama.
- Dobrze, 5 min i jestem.
Stała w swoim pokoju, w sumie się do niego nie przywiązała za bardzo, ponieważ nie miała kiedy. Do tego domu Lily wraz z mamą przeprowadziły się tuż przed wakacjami. Jej pokój był dosyć duży. Przeważała biel i czerń czasami pojawiały się  kolorowe dodatki. Łóżko zdobiła czarna pościel, pod oknem była biblioteczka z zielonym fotelem po środku, podłogę zdobiło białe futro. Lily ten pokój podobał się bardzo z uwagi na dość dużą biblioteczkę. Patrzała na te cztery ściany i przypominała sobie najprzyjemniejsze wakacyjne chwilę spędzone z jej przyjaciółką. Była to Caroline Jason też czarownica i też uczyła się w Hogwardzie.
Chwil było dużo, płacze, śmiechy, brak tchu z rozbawienia. Było świetnie. Te wakacje zaliczały się do tych udanych.
- Lily schodź już na dół - jej rozmyślanie przerwał męski, znajomy głos.
- Już idę ! - pomniejszyła swój kufer i zeszła na dół.
- Hej córeczko ! - powiedział Harry.
- Hej, jedziemy już? - zapytała nie patrząc wybrańcowi w oczy.
Potter zauważył spięcie, ale postanowił nie drążyć starego tematu.
Po pół godziny byli już na peronie. Zaczęło się pożegnanie...
- Tylko uważaj na siebie, nie chodź późno spać, nie imprezuj w środku tygodnia, staraj się utrzymywać porządek i ucz się pilnie ..- mówiła, wręcz krzyczała zatroskana mama. Bała się że jej mała córeczka sobie nie poradzi, ale przecież chodziła już do szkoły magii . Teraz miała iść do Hogwardu, dobrej szkoły i tak dalekiej od domu. Będą widziały się tylko na święta i wakacje ... Gin najbardziej tego nie chciała, w te wakacje zbliżyły się do siebie, a teraz taka rozłąka !? Trudno jakoś trzeba będzie sobie radzić. 
- Mamo ! Spokojnie, dam sobie radę ! Nie idę do pierwszej klasy, tylko będzię kontynuować naukę ! - powiedziała z małą obojętnością dziewczyna, chociaż że Potterówna, ale potrafi pokazać dość ostre pazurki,
jest wymagająca co do ludzi, często się nie słucha i potrafi pyskować. Rodzice uważają że to wiek buntowniczy nic sobie z tego nie robią. Ona zaś taka już jest, odstaje od normy, czyli grzecznej dziewczynki, ale lubi się uczyć, jest bardzo inteligentna, kocha czytać książki i pisać opowiadania. 
- Ale ja się o ciebie córeczko martwię ! Ty moja kochana buntowniczko - powiedziała ze łzami w oczach.
- Ojejku ! Mamo bo ja zaraz zacznę płakać i wszyscy to zobaczą - powiedziała z uśmiechem i zatroskaniem na ustach.
- Dobrze dobrze, jeszcze pożegnam się z twoim bratem, a ty leć do taty - odpowiedziała, a na twarzy młodej damy pojawił się grymas - No idź ! On nie gryzie.
- Już, już ... - odpowiedziała z już mniejszym grymasem.
Szukała wybrańca, nie wiedziała gdzie on może być. Chodziła rozglądała się. Jest ! Podeszła.
- Mam dla ciebie prezent córeczko, jest to wniosek o prywatne dormitorium, zanieś go do dyrektorki a ta przydzieli ci coś normalnego.
- Nie wiadomo da jakiego trafię domu ... - odpowiedziała jeszcze bez wdzięczności.
- To nie jest ważne ! Do jakiego trafisz w tym domu będziesz miała- uśmiechnął się.
- To teraz bardzo ci dziękuję- odpowiedziała z nieco sztucznym uśmiechem.
- Ależ ty jesteś piękna. Jeszcze tak niedawno byłaś odzwierciedleniem młodej Ginny a teraz nie wiadomo do kogo jesteś podobna, twoje włosy nie są już rudę, jesteś bardzo szczupła i masz kobiecie kształty.
- Tato, no się jeszcze we mnie zakochasz - odpowiedziała z rozbawieniem.
- Tak, tak jasne. Już pora się żegnać. To papa kochanie. Uważaj na siebie.
- Papa Tato - zakończyła rozmowę i przytuliła się do ojca 

**

- Ej ! Jim ! Kto to jest ? - zapytał swojego czarnoskórego przyjaciela blondyn o jasnej cerze i stalowych tęczówkach. Tak to był Scorpius Malfoy, idealne odzwierciedlenie ojca. Był wysoki, dobrze zbudowany, miał platynową czuprynę a jego oczy tryskały wręcz srebrno niebieskim ubarwieniem.
- Nie wiem stary , ale na pewno nie chodziła do Hogwardu, trzeba przyznać jest zabójczo piękna - odpowiedział rozmarzony Jimmy.
- Zagadamy do niej w pociągu ! - wyskoczył z planem młody Malfoy.
- Myślisz że jest w naszym wieku ? 
- Chyba tak, a może o rok młodsza, nie wiem - odpowiedział.

**
Minęło już kilka minut uczniowie zaczęli wchodzić do pociągu. Malfoy zgubił gdzieś z pola widzenia tajemniczą nieznajomą. Szukał jej, ale nic z tego. Pogrążył się w rozmowie w młodym Zabinim.
Aż nagle gdy chciał się cofnąć poczuł mocne uderzenie i zobaczył zgrabne ciało leżące na ziemi. Uśmiech sam mu się pojawił na twarzy.
- I co się śmiejesz baranie, upadłam przez ciebie i ty jeszcze masz czelność pokazywać te swoje białe ząbki !? - odpowiedziała groźnie Lily. Scorpius ocknął się i uśmiech uciekł mu z twarzy.
- No przepraszam ! Nie widziałem cię ! - krzyknął.
- Dobra , dobra nie chcę mieć wrogów na początku szkoły - uśmiechnęła się.
- Scorpius, Scorpius Malfoy - powiedział nagle.
- Lily Potter - uśmiechnęła się. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To na tyle z prologu, mam nadzieję że będziecie czytać :3 Komentarze zawsze dodają mi skrzydeł :D Więc proszę o nie :) Jeszcze mam niespodziankę czyli wygląd głównych bohaterów :)
Do następnego razu :) Może już w piątek :D Papapa 
Komentujcie :333