Minął
miesiąc. Hogwart był przesiąknięty uczniami. Zaczynało się
robić zimno. Liście opadały, co wieczór padał deszcz. Dnie były
krótkie, przepełnione nauką. Uczniowie zapomnieli już o
wakacjach, ale czekali na następne. Zaczęła się już normalna
nauka. Nauczyciele się zmienili, gdy nie ma już zła w świecie
magii, zacieśniali nauki. Wierzba bijąca niestety zabiła kolejnego
pierwszaka. Stało to się 2 tygodnie temu. Szkoła powoli kończyła
żałobę. Caroline ostatnio przeskrobała sobie u Walerii Stock
(nowa nauczycielka eliksirów) i musiała jeszcze przez dwa miesiące,
przychodzić do niej po lekcjach i pomagać w robieniu zapasów dla
skrzydła szpitalnego. W sumie nie było tak źle, lubiła tworzyć
eliksiry, ale głównym powodem jej chęci do tej kary była osoba ,
która musiała jej pomagać Jim Zabini. Przez ostatni miesiąc
zbliżyli się do siebie, Jim dalej ukrywał miłość do niej, bał
się odtrącenia. Bał się że po jego wyznaniu będzie go unikać.
Caroline zaczynała widzieć Jima nie jako przyjaciela, tylko jak
bardzo przystojnego młodego mężczyznę, którego darzyła
zaufaniem. Młoda ślizgonka dała sobie już spokój swatać Lily i
Piusa. Lily była od 3 tygodni bardzo szczęśliwa, ponieważ w jej
życiu niespodziewanie pojawił się Liam, który zakochał się w
niej od razu. Pius stał się bardziej podobny do ojca, obwiniał o
to Lily. Można powiedzieć że się teraz nienawidzą. ale z powodu
że oby dwoje mają poczucie humoru, nie widać tego.
-
Potter ! Możesz ruszyć swój zgrabny tyłek i przyjść tutaj !? -
zawołał męski głos.
- O!
Jednak przyznałeś że mam zgrabny tyłek ! Jeden - zero dla mnie,
padalcu ! - wykrzyknęła dziewczyna.
-
Widziałem zgrabniejsze !.
- No
! No ! Chyba macałeś zgrabniejsze! Erotomanie ! - z rozbawieniem
krzyczała z pokoju.
- Ty
! Mnie erotomanem !? Pożałujesz tego ! To idziesz czy nie ? -
zapytał już nieźle wkurzony.
-
Jestem w bieliźnie ! Nie mogę teraz ! - krzyknęła.
-
Chodź tak ! To wtedy ocenię twój tyłek ! - krzyknął rozbawiony.
-
Malfoy ?! Czy my przypadkiem nie jesteśmy wrogami ? - zapytała z
rozbawieniem.
- I
to śmiertelnymi Potter ! - śmiał się. Nagle weszła, szczupła
dziewczyna, odziana tylko w fioletowo- czarny stanik i majtki tego
samego koloru. Chociaż że Malfoy "nienawidził" Lily,
musiał przyznać że ma niezłe warunki. Płaski brzuch, chude nogi.
Gdzie nie gdzie kobiece kształty, w szczególności piersi. Na jej
chude i zgrabne kształty, te były dość duże, no ale bez
przesady. Były po prostu idealne. " Człowieku ! O czym ty
myślisz ! Przestań się patrzeć ! " - pomyślał po dość
dłuższej chwili.
- No
co chcesz !? - zapytała.
-
Dobra jednak masz ten zgrabny tyłek - wyrwał nagle i po chwili
ugryzł się w język.
- Ha
! Wiedziałam ! Nie przyszłam tutaj spekulować o moim tyłku, co ?
- powiedziała młoda ślicznotka.
-
Tylko o tym ! - powiedział rozbawiony. Dziewczyna widząc sytuacje,
obróciła się napięcie i poszła - Wracaj ! Potter zabierz te
swoje książki ! Jak to wygląda !? - zapytał, wskazując na stos
książek w salonie.
- A !
Rozumiem ! Dzisiaj śpię u Caroline, to ty korzystasz !? Seksoholik
znów żeruję na biednych dziewczynach ? - zapytała z z
rozbawieniem.
-
Jesteś okropna, Potter ! - powiedział udając obrażonego.
Dziewczyna wzięła swoje książki i odpowiedziała:
-
Wiem ! - już jej nie było. W sumie układ "Wrodzy śmiertelni"
pasował im idealnie. Mówienie po nazwisku, denerwowanie, rozmowy o
tyłku. To co ślizgoni lubią najbardziej.
**
- Hej
kochanie ! - podbiegł do dziewczyny i po chwili zasmakował jej ust.
Witali się tak codziennie. Było im dobrze razem. Pasowali do
siebie. Nie przepadali za przepychem, dlatego popołudnia spędzali
na dworze, lub w pokoju życzeń. Trzeba przyznać że naprawdę się
kochali. Nie rozstawali się na krok. Uwielbiała kiedy ją rozbawiał
żartami, kiedy bili się na poduszki, kiedy patrzyli się razem w
gwiazdy. Nie potrzebowali niczego więcej kiedy byli koło siebie.
- Hej
- powiedziała przez pocałunki.
-
Co dzisiaj robimy ? - zapytał młodzieniec.
- Nie
zastanawiałam się nad tym ... hmm ... a może pójdziemy do pokoju
życzeń ?
- I
to mi się podoba, ale nie teraz. Muszę się z kimś spotkać -
powiedział nie przejęty.
- A z
kim ? - zapytała z uśmiechem.
- A z
twoim bratem - nie chciał mieć przed nią żadnych tajemnic.
- To
widzimy się o 18-stej- zapytała.
-
Jasne ! - odpowiedział szybko po czum pocałował ją w czoło i
odszedł. Postanowiła przejść się po szkole. Szła, myśląc o
tym że wszystko się zaczyna układać. Jest przy niej Liam, ma
(nie) śmiertelnego wroga Malfoya. Przyjaciół, a mianowicie
Caroline i Jima. Na lekcjach radziła sobie świetnie. Była bardzo
mądra i inteligentna. Idąc korytarzem usłyszała cichy płacz. Nie
widziała nikogo, po obejrzeniu się na wszystkie strony zobaczyła
blond włosy. Dziewczyna siedziała skulona pod filarem.
-
Dlaczego płaczesz ? - zapytała i usiadła obok dziewczyny. Młoda
dziewczyna odsłoniła twarz, była bardzo zapłakana.
- Nie
lituj się nad mną ! - powiedziała.
-
Uspokój się ! - wykrzyczała widząc ogólne rozdarcie dziewczyny.
- Powiesz mi co się stało ?
- On
... on ... próbował ... - zaczęła głośniej
płakać.
-
Już, już - powiedziała z troską w głosie. - Kto to był ?
-
Nazywał się Max Peyne - powiedziała.
-
Potem zajmę się tym dupkiem, na razie pójdziesz ze mną, jesteś
za bardzo roztrzęsiona aby gdziekolwiek iść samemu - powiedziała.
- Jak
się nazywasz ? - zapytała blondynka.
-
Lily , a ty ?
-
Lena.
-W
takim razie Leno, zapraszam cię do mojego dormitorium - powiedziała
z uśmiechem. Lena nie odpowiedziała, po prostu wstała i poszła za
Lily. Wystarczyło kilka korytarzy aby Lena domyśliła się do
jakiego domu należy Lily. Slytherin. Weszły do salonu. Pius,
siedzący w salonie od razu zobaczył drobną blondynkę o jasno
niebieskich oczach. Była bardzo ładna.
- A
kto to ? - zapytał Lily z obojętnością.
- To
mój gość i spędzi dziś tutaj noc ! Malfoy ! Masz zakaz zbliżania
się ! - powiedziała a potem pokazała język blondynowi.
-
Spadaj Potter ! - odpowiedział z uśmiechem. - Jak cię zwą ? - tym
razem zwrócił się do blondynki.
-
Lena.
-
Malfoy, Scorpius Malfoy - odpowiedział z uśmiechem.
-
Panie 007 , odbiór ! - zaśmiała się Lily.
- Tak
właśnie, oto mi chodziło - odpowiedział z uśmiechem. - A mogę
znać powód dlaczego Lena ma dzisiaj spędzić ze mną noc -
uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie
z tobą, a w moim pokoju ! - powiedziała.
- No
dobra, dobra. Chcę czytać, udajcie się do jaskini Lily - powiedział
z uśmiechem.
-
Jaskini ? - zapytała z uśmiechem.
-Właśnie
tak- odpowiedział z obojętnie.
**
-Kochana, tutaj masz ręczniki, po lewej jest łazienka, jak chcesz płynu do kąpieli to musisz otworzyć białą szafkę koło wanny - mówiła.
- Dziękuje za wszystko - powiedziała już ze spokojem. - Idziesz gdzieś dzisiaj ?
- Tak, muszę się spotkać z chłopakiem, a potem idę do przyjaciółki i będę u niej spać - powiedziała z lekkim uśmiechem, Lena nagle zbladła. - Co się stało ?
- No bo ... Bo ja się boje ... on mnie znajdzie ... - powiedziała ze łzami w oczach.
- Nie bój się, Pius raczej dzisiaj nigdzie nie wychodzi... On cię popilnuje - powiedziała z troską. Dziewczyna nie odpowiedziała. Poszła w stronę łazienki. Lily korzystając z nieobecności dziewczyny, udała się do Piusa.
- Piusie, wychodzisz gdzieś dzisiaj ? - zapytała.
- Nie, dzisiaj ognista, dobra książka i ja mamy zgrupowanie - odpowiedział z uśmiechem.
- To bardzo dobrze ! Dopilnujesz by Lenie nic się nie stało - powiedziała.
- Ja!? Niby dlaczego ? - zapytał oburzony.
- Bo Lena się boi, że jej były chłopak coś jej zrobił ... Już próbował, ale mu się nie udało- powiedziała ze smutkiem. Scorp (kolejny skrót tego dziwnego imienia :) ) spoważniał, nie był taki głupi żeby się nie domyśleć. Niby bezpieczna szkoła... Powinni to już zamknąć, w Hogwadzie nie jest już bezpiecznie, aż roi się od niewyżytych popaprańców.
- Dopilnuje że włos z jej głowy nie spadnie.
-Dziękuje - rzuciła krótko. Wróciła do pokoju, pożegnała się w Leną i poszła w swoją stronę. Lena nie wiedziała co ma robić więc postanowiła poczytać, znalezioną na biurku Lily książkę. Tak minęły jej prawie 2 godziny. Nie chciało się już jej czytać, więc postanowiła że uda się do salonu.
- Potrzebujesz czegoś ? - zapytał blondyn gdy zobaczył dziewczynę.
- Nie, dziękuję za troskę - odpowiedziała.
- Co się dzisiaj stało ? - zapytał z przesadzoną troską w głosie. Gdy Lena zobaczyła jego zatroskane oczy usiadła koło niego i zaczęła opowiadać. Otworzyła się przed nim. Pius przejął się sprawą, ale zabicie Max'a postanowił odłożyć na później. Przytulił Lenę i zmienili temat rozmawiało im się dobrze. Pius nie mógł nie otworzyć ognistej. Lena też skorzystała. Śmiali się, rozmawiali, nawet tańczyli, było po prostu świetnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, przepraszam że przychodzę po czasie, ale mam małe problemy
i po prostu nie mam siły pisać. Rozdział napisałam w 30 minut.
Sądzę że jest nieźle.
Dziękuje za wszystkie komentarze :)
I komentujcie dalej :)
~LethaDark.